Miał właśnie rozpocząć nowy okres, ale wzrok Sokratesa zmylił go.
Zarazem poczuł, iż nie będzie mówił już tak spokojnie.
To też po kilku słowach głos jego po-
czął wzbierać jak wiatr, gdy przed burzą wzdyma kurzawę i pędzi pozrywane liście.
Mówił, że dawny stosunek przyjacielski musiał prysnąć wobec kierunku, jaki dla swej działalności obrał oskarżony.
Więc zmienił się nie on, Anyitos; zmienił się filozof a może tylko odsłonił.
Wszelkie państwo opiera się na starych tradycjach, na wierze ojców, na religji.
Dobro publiczne wymaga, aby ta zasada była nienaruszalna.
Jakże można zuchwałą ręką targać fundamenty, robić w gmachu ojczystym wyłom niebezpieczny, burzyć świętość, której zbudowano tak wspaniałe przybytki na Akropolu, w
mieście, we wszystkich ziemiach Hellady, którą otoczono wiekopomnemi dziełami sztuki, która dawała tyle dowodów opiekuńczej łaski.
Jakże można w umysły nieletnie wszczepiać wątpliwości, gorzej, bo niewiarę w to, w co wierzy ogół!
Jakże można zuchwałych młodzików podburzać przeciw wierze i powadze ojców, powadze religji, powadze obyczajów, powadze tradycji!
Głos jego potężniał z każdą chwilą.
Na słuchaczach wywierał istotnie wrażenie wielkie.
Przy ważniejszych ustępach Lykon kiwał potakująco głową a Meletos na znak oburzenia podnosił ręce w niebo.
Ale zaraz potem strzepywał kurz ze swej togi, co czynił z wielką starannością i co niezmiernie odbijało od owego tragicznego wznoszenia rąk w niebo.
Sokrates natomiast słuchał wciąż z dobrotliwym uśmiechem. Spokój jego zaczął się udzielać innym. Ci i owi odwracali wzrok od Anyitosa na niego.
Bo i to każdy wiedział, że walka dla oskarżyciela może się zakończyć w najgorszym razie porażką moralną; tymczasem dla oskarżonego może się skończyć — tragicznie.
Spokój ten dowodził nietylko pogody umysłu, ale i pogody sumienia.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 Nastepna>>